poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział XII

Ciche pukanie cały czas brzmi w moich uszach. Zasłaniam je dłońmi. Nie chcę słyszeć, widzieć, rozmawiać. Pragnę uciec z tego świata. Nie żyć.
Opadam na łóżko. Jestem pewna, że moje ciało bezwładnie upadnie na miękkie podłoże. Moja głowa jednak napotyka coś twardego. Ból rozdziera moją kość potyliczną. Odwracam się. To co widzę szokuje mnie. Złote, duże serce jest złamane na pół. Nie myśląc, automatycznie próbuję połączyć dwie połówki. Nie da się, a nawet jeśli, to ono już nigdy nie będzie takie samo.  Moje oczy nie wytrzymują napływu łez. Obraz się rozmazuje. Kładę się tuż obok złotego przedmiotu. Kulę się i szlocham. Po co wypowiadałam te wszystkie słowa?  Co chciałam przez to osiągnąć?
Jestem rozdarta. 
Skąd wzięło się to serce? 
Otwieram oczy. Serce zniknęło. 
Ale jak? Czy ja już mam zwidy?
Trę oczy. Wielokrotnie mrugam. Zniknęło. Co się ze mną dzieje?  Jutro znajdę się na arenie, a mój umysł przestał prawidłowo funkcjonować. Nasłuchuję. Pukanie ustało. Postanawiam uchylić drzwi. Próbuję stanąć na nogi, jednak one uginają się pod ciężarem mojego ciała. Znów płaczę. Wszystko jest beznadziejne. Po paru chwilach podnoszę się z zimnej podłogi. Dopiero w łazience nerwy ustępują opanowaniu. Przemywam twarz. Na policzkach dalej znajdują się ciemne smugi spowodowane rozmyciem się tuszu do rzęs. Chcę wyjść z sypialni, ale coś blokuje drzwi. Ktoś syczy z bólu. Blokada ustępuje. Rozglądam się po korytarzu, ale nikogo nie widzę. Patrzę w dół. O matko, to Peeta!
- Przepraszam. - Burczę pod nosem.
Chłopak po spojrzeniu na mnie, podnosi się i patrzy na mnie z  troską. Zatapiam się w jego oczach. Wewnętrzna blokada zwalnia się, a ja wtulam się w ciało błękitnookiego. Wdycham zapach perfum pomieszanych z zapachem chleba. Mam ochotę ponownie się rozpłakać, ale nie mogę się cały czas mazać. Chłopak zamyka mnie w swoich ramionach. Patrzę na jego zatroskaną twarz.
- Chcesz porozmawiać? - Pyta.
Kiwam głową. Peeta prowadzi mnie do swojego pokoju. To dobrze. Tam gdzie ja przebywałam, było duże napięcie. Natomiast u Peety wdycham świeże powietrze. Blondyn zajmuje miejsce na jednym z foteli. Naprzeciw niego znajduje się drugi fotel. Siadam. Natychmiast spuszczam głowę i zaczynam bawić się palcami. Chcę go przeprosić, ale umysł podpowiada mi, że to on zawinił. Nie wiem co robić. Mam cichą nadzieję, że Peeta zacznie tą rozmowę, chociaż to ja chciałam porozmawiać. Tkwimy w przeraźliwej ciszy. Czuję jak jego oczy wpatrują się we mnie. Podnoszę wzrok. Mam wrażenie, że chłopak smutnieje, kiedy spojrzałam na niego. Czyżby lustro w mojej łazience mnie okłamywało?
- Peeta... ja... nie wiem co się ze mną dzieje. Ja...ja... przepraszam. - Wykrztuszam. - Nie chciałam zrobić tobie przykrości. - Spuszczam wzrok. Czuję jak coraz bardziej zatapiam się w mackach wstydu. Sama do końca nie jestem pewna, czy aby słusznie.
Chłopak podchodzi do mnie, kuca i łapie za podbródek.
- Mary to nie jest twoja wina. Dobrze postąpiłaś mówiąc o tym co czujesz. Masz rację. Traktujemy Cię jakbyś była z porcelany. Masz prawo tak myśleć. I nie kocham Katniss. - Peeta łapie moją dłoń i zamyka ją w swoich, ciepłych. - Kocham Ciebie i naprawdę będę Cię chronić.
- A ja Ciebie. - Przerywam mu.
- Będziemy się chronić nawzajem. - Dodaje, przy czym uśmiecha się.
Uśmiecham się delikatnie.
- I nie płacz już. Szkoda łez.
- Dobrze. - Przytakuję.
Błękit tęczówek pochłania mnie. Nasze twarze powoli zbliżają się do siebie. Smak jego ust działa na mnie jak kojący ból, lek. Peeta oplata mnie swoimi ramionami. Po pewnym czasie, delikatnie puszcza mnie. Patrzymy na siebie. Chłopak łapie moje niesforne kosmyki włosów i odgarnia je za ucho.
- Czym ja sobie zasłużyłam na takiego anioła?
Myślę. Jednak Peeta się uśmiecha. 
Nie.
 Nie mogłam tego wypowiedzieć na głos. Brawo, Mary. Jesteś genialna.
Pocałunek rozpoczęty przez Peetę rozprasza moje myśli. Namiętność. Właśnie ona zawisła teraz nad nami. Ciepła dłoń dotyka mojego policzka. Czuję jak z każdą minutą zapominam o otaczającym nas świecie. Druga ręka Peety nieśmiało ląduje na moich plecach. Właśnie to uwielbiam w tym chłopaku. Jego delikatność i nieśmiałość. Każdy jego dotyk działa na mnie kojąco. Po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz. Blondyn delikatnie łapie mnie i przenosi na łóżko. Chłopak odrywa się ode mnie. Patrzy na mnie. A ja tylko czekam na pytanie, które chce mi zadać.
                                     ***
Nie wiem czy ten rozdział mi wyszedł, ale boję się następnego :D  
Doszłam do wniosku, że w nocy mam większą wenę i będę zarywać nocki ;) 
Następny rozdział powinien być opublikowany w tym tygodniu ;)
Pozdrawiam! :)

4 komentarze:

  1. Hej : ) Piszę tutaj z dwóch powodów :
    1. Nie wiem czy czytasz komy pod starszymi rozdziałami, a chciałam Ci powiedzieć,że masz przefantastyczny wygląd bloga, no i wkręciła mnie Twoja historia : D Więc masz nową czytelniczkę x333
    2.No okej, okej chciałam się też zareklamować, a nie widzę spamownika, tak więc jak masz czas i ochotę, byłabym wdzięczna gdybyś wpadła : http://igrzyskaaaa.blogspot.com/

    Pozdrawiam:
    ~ R. =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) Dziękuję za ten komentarz i miłe słowa. ;) Niestety ostatnio nie miałam czasu i nie zaglądałam na poprzednie rozdziały. Chętnie zaglądnę na twój blog. Również pozdrawiam! (: <3

      Usuń
  2. Uuuuuu! Czekam na kolejny rozdział! Nieźle się tu zadziało. :D

    OdpowiedzUsuń