Budzę się właśnie ze snu. Jak zwykle koszmary przychodzą we śnie, wspomnienia związane ze śmiercią moich rodziców również się pojawiają. Zginęli nie wiadomo dlaczego. Cały czas myślę że to sprawka Snow'a. Cała oblana zimnym potem, nie mogę dalej rozmyślać, ponieważ z zamyśleń wyrywa mnie mój brat, Matt.
-Mary co się stało? Dlaczego nie śpisz?
-Miałam zły sen. Nie przejmuj się to tylko sen.- Mówię mu i szybko wstaje z naszego wspólnego łóżka - Bądź cicho bo przyjdzie Renesmee.- dodaję po chwili.
Szybko wstałam i się ubrałam. Jest świt. Promienie słońca wpadają przez okno, rozbijając ciemność w pomieszczeniu. Kiedyś pokój miał białe ściany, ale przez biedę która panuje w dwunastce, nie stać nas na pomalowanie ścian. Teraz są szare i brudne.Ubieram się w moją podartą bluzę. Muszę ją zeszyć. Wchodzę do kuchni. Nie jestem pewna czy mogę nazwać to pomieszczenie kuchnią. Mały piecyk, stół z trzema krzesłami i jedna szafka, oto umeblowanie kuchni. Wchodząc, wyczuwam zapach jajecznicy. Nie wiem skąd Renesmee wzięła jaja, ale ten posiłek będzie tak cenny, że nie będę go wstanie ruszyć. Nagle przede mną staje kobieta w podeszłym wieku o siwych, krótkich włosach, z niebieskimi oczyma.Tak to Renesmee.
-Witaj Mary, już miałam was zawołać na śniadanie.-Odparła spokojnie.
Tak ta kobieta nas przygarnęła po śmierci rodziców, inaczej byśmy wylądowali w Domu Komunalnym.Jest bardzo spokojna i zawsze budzi nas tak wcześnie. Kochamy ją jak naszą babcię. Nie wiem co by się stało gdyby Renesmee nie istniała. Po zjedzeniu śniadania, siedzimy na starych krzesłach, które sprawiają wrażenie, że za chwilę się rozpadną. Nasza 'babcia' zdobyła też dużą płachtę materiału i brązowy pasek. Okazuje się, że ten materiał to bawełna. Musiało to ją dużo kosztować. Z radości przytulam ja tak mocno, aż zwraca mi uwagę, że ją uduszę. Szybko ją puszczam i całuję ją w policzek. Renesmee tym podarunkiem podsunęła mi pewien pomysł. Będę mogła uszyć sobie sukienkę. Materiał ma kolor beżu. Nagle przytomnieję i przypominam sobie, że jutro Dożynki. Dzień w którym skazuje się nastolatków na pewną śmierć.Wybiera się dziewczynę i chłopaka (od 12 do 18 lat) z każdego dystryktu i zamyka się wszystkich na arenie, na której mają wszyscy się pozabijać nawzajem. Nie rozumiem tych całych igrzysk. Jeszcze dwa lata i nie będę musiała brać udziału w tej chorej grze, ale mój brat... Jutro będą jego drugie dożynki. Gdyby można było, zgłosiłabym się za niego. Została mi tylko nadzieja, że Effie Trinket nie będzie trzymała małej karteczki z naszymi imionami i nie przeczyta ich swoim kapitolińskim akcentem. Zabieram się do szycia mojej sukienki. Skończę ją na pewno popołudniu. Renesmee daje mi maszynę do szycia ( Renesmee jest krawcową) i wykrzykuje: "Do Dzieła!"
***
Dzisiaj Dożynki. Rozpuszczam włosy które są pofalowane. Bez problemu ubieram sukienkę. Góra sukienki jest obcisła lecz jest też na tyle luźna żeby oddychać. Rękawy sięgają do łokcia, a dół sukienki jest rozłożysty. Talia jest podkreślona cienkim, brązowym paskiem. Matt i Renesmee oddają w moim kierunku pochwały. Gdy wszyscy jesteśmy gotowi wychodzimy z naszej chatki w Złożysku i wtapiamy się w tłum. W tłumie zauważam Katniss z Prim. Znam je, wiele razy przychodziłam do ich mamy z Matt'em. Wymieniałam się z nią materiałem w zamian za mięso. Katniss też opiekowała się moim bratem. Prim zaprzyjaźniła się z nim, była tylko o rok młodsza. Podchodzę zgłosić swoja obecność. Wbijają mi igłę w palec po czym przykładają do kartki. Odszukuję Katniss w naszym przedziale wiekowym i chwytam ją za rękę. Wiem co czuje w tej chwili. Widzimy jak na scenę wchodzi pijany Haymitch, burmistrz i Effie Trinket.
Burmistrz wygłasza swoją przemowę, po czym na wielkim ekranie okazuje się film, ten sam jak co roku. Teraz wchodzi Effie i wita nas tradycyjnym okrzykiem: "Wesołych Głodowych Igrzysk! Niech los zawsze wam sprzyja!" Myślę teraz o moich dwudziestu kartkach wrzuconych do szklanej kuli. Pobierałam astragale żebyśmy nie poumierali zbyt wcześnie. Effie w różowej peruce i zielonym stroju oznajmia nam, że damy mają pierwszeństwo i podchodzi do kuli. Wkłada rękę głęboko i po chwili wyciąga karteczkę. Powtarzam cały czas w myślach, że to nie ja, nie ja nie ja. Tak bardzo się boję. Trinket podchodzi do mikrofonu i czyta imię i nazwisko dziewczyny która wyjdzie na rzeź.
- Primrose Everdeen.
Odetchnęłam z ulgą że to nie ja, nagle przypominam sobie, że to siostra Katniss. Dziewczyna natychmiastowo ściska mi rękę z całej siły. Wiem że Katniss zgłosi się na trybuta. Powstrzymuje ją. Prim wychodzi na scenę. Effie pyta czy są jacyś ochotnicy. Słychać tylko jeden krzyk.
- Zgłaszam się na trybuta!
Dociera do mnie, że głos który było słychać należy do mnie. Automatycznie idę w stronę sceny i wychodzę po schodkach. Staję obok Effie.
- Jak się nazywasz? -pyta Effie.
-Mary Morrison.
-Powitajmy naszą pierwszą ochotniczkę!-wykrzyknęła radośnie- Teraz czas na panów!
Dostrzegam Matt'a i Renesmee. Widzę jak z ich oczu wyjawiają się łzy. Widzę również Katniss i Prim, która jest wtulona w Katniss. Patrzy na mnie smutno. Wiem że chcę mi wyszeptać jedno słowo: " Dziękuje".
Nagle słyszę głos mojej przyszłej opiekunki.
-Peeta Mellark.
Stoję jak wmurowana. Ściskam dłonie w pięści. Widzę jak zszokowany wchodzi na scenę. Przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały. Na pewno ma nadzieję, że stanie się nagle cud i ktoś go zastąpi, jednakże na pewno się tak nie stanie. Gdy wszedł na scenę, Effie karze nam podać sobie dłonie. Jego uścisk jest mocny. Patrzymy sobie prosto w oczy. W jego spojrzeniu łatwo można dostrzec strach. Opiekunka prezentuje nas i oddaje w ręce Strażników Pokoju którzy zabierają nas do Pałacu Sprawiedliwości, abyśmy pożegnali się z bliskimi.
Niezłe! Czyli w tej opowieści nie będzie Katniss ? x3 :CCC
OdpowiedzUsuń< Tak jednak nie mogłam się powstrzymać,żeby nie wstawić tu koma ! c: >
~ R. ! :3
Na razie nie będzie Katniss, ale w mojej głowie jej rola jest tak jakby "opisana", ale jeszcze długa droga czeka mnie jak zarówno i was ;) Pozdrawiam! :)
Usuń